„Surowo zabrania się otwierania schowków bagażowych lub przebywania w przejściu, dopóki samolot nie osiągnie pozycji postojowej, a sygnały nakazujące zapięcie pasów nie zostaną wyłączone".
Taką formułę usłyszą kilkakrotnie podróżni we wszystkich samolotach komercyjnych przewoźników w Turcji. To częsty widok: samolot jeszcze nie dojechał do miejsca docelowego, a niecierpliwi pasażerowie już odpinają pasy, włączają telefony komórkowe, wyciągają bagaże ze schowków nad głowami, tłoczą się w przejściu…
Jeśli mimo uwag załogi, pasażerowie nie dostosują się do zaleceń, nie pozostaną na miejscach z zapiętymi pasami aż do momentu wyłączenia silników - narażają się na mandat w wysokości około 250 zł. Taki początek wakacji nie nastroi pozytywnie…
Turecki Urząd Lotnictwa Cywilnego wprowadził 2 maja nowe prawo dotyczące wszystkich komercyjnych przewoźników lotniczych i solidnie je egzekwuje. O niewłaściwym zachowaniu osób naruszających zasady bezpieczeństwa załoga ma prawo powiadomić służby lotniskowe.
A właściwie dlaczego to takie ważne? Zdarza się, że jakiś pojazd zajedzie drogę naszemu samolotowi - nagłe manewry mogą spowodować, że stojący przewrócą się lub potrącą innych i zranią. Podczas otwierania bagażników, może coś wypaść i skaleczyć siedzących nadal pasażerów. Bezpieczeństwo podróżnych najważniejsze i jak się okazuje, ma swoją cenę. Nie warto być niecierpliwym… Nie tylko w Turcji.